Zęby rosną, ale co można ugryźć?
Młody piesek chciałby pogryźć wszystko. Zęby swędzą i nie dają spokoju w nocy i w dzień, więc najlepiej jest w czymś je zatopić, co intensywnie rozwija pasję gryzienia. Sęk w tym, że jeśli piesek nie wie w czym powinien zatapiać swoje kiełki to będzie próbował wszystkiego – mebli, książek, płyt, kabli – itd.
Ale co to znaczy, że „zabiłam” tą Gąskę
Pamiętam, że kiedy Barry był szczeniaczkiem lubował się w książkach – co sprawiło, że musiałem się tłumaczyć, ze „Zbójców” Schillera. Z tego co widzę po Jessi to niestety idzie w jego ślady i papier wzbudza jej zainteresowanie. No, ale oprócz papieru Jessi sprawdza co jakiś czas dywany i wykładziny, na dłuższą metę nie pogardziłaby butami, skarpetkami czy własną trawką na siuśki.
Choć może się to wydawać wariactwem, to jedyne rozwiązanie leży w niehamowaniu potrzeby gryzienia, ale jak najbardziej rozwijanie jej na odpowiednich do tego przedmiotach. W tym celu możemy posłużyć się naprawdę sporą gamą, dostępnych artykułów.
Na początku kariery psiego rozbójnika ważny element stanowią zabawki miękkie, w których będzie on mógł z ogromną pasją zatapiać swoje mleczne ząbki. Idealnym rozwiązaniem do tego typu gryzaków jest sznurek, albo zabawka pluszowa nie zawierająca elementów, mogących zostać połknięte. Piesek będzie mógł bezpiecznie tą zabawką potrząsać, miotać, ciamkać, gryźć, a także przeciągać się z nami w zabawie w „przeciąganie”. Taki miękki materiał jest bezpieczny dla pieska i daje nam gwarancję, że nic złego nie może się pieskowi stać podczas takiej zabawy. Co nie znaczy, że nie należy obserwować tego małego łobuza:)
Jessi i jej pierwszy sznurek
Osobną i na pewno istotną kwestię, szczególnie z punktu widzenia psiego podniebienia, stanowią wszelkiego rodzaju gryzaki, kostki, świńskie uszka i inne cuda, które są przygotowane z pozostałości po uboju zwierząt hodowlanych. Na rynku artykułów z przysmakami dla piesków można znaleźć naprawdę rozmaitości, a do moich ulubionych pomysłów marketingowców należą suszone penisy wołowe oraz świńskie ryjki maczane w miodzie (nie mam pojęcia czy ten produkt jest wciąż dostępny, ale kiedyś Barry go uwielbiał).
Generalnie jest jedna zasada co do tych produktów – im bardziej naturalnie tym lepiej 😛 . Pieski uwielbiają gryzaki tego typu, ponieważ:
a) można je zjeść
b) są smaczne
c) pomagają utrzymać czystość zębów od kamienia i uszu od zbyt częstego czyszczenia 🙂
d) można je zjeść.
Dlatego też, aby zaspokoić psie podniebienia, a jednocześnie zyskać od 15 minut do nawet kilku godzin wytchnienia – od waszego wszędobylskiego małego przyjaciela, warto co jakiś czas podarować mu taki właśnie pyszny przysmak. Ze względu na ryzyko uszkodzenia jelit oraz żołądka odradzam kupowanie wygotowanych kości, w szczególności drobiowych. Długo gotowane kości, które są sprzedawane w sklepach mają znacznie słabszą strukturę i skłonność do pękania pod naciskiem silnych psich szczęk. Odłamki, które są następnie połykane przez pieska są często bardzo ostre i potrafią wyrządzić poważne szkody w układzie pokarmowym czworonoga. Dlatego, jeśli już chcecie dawać kości (Barry nie miał prawie żadnych kości naturalnych, a jedynie produkty z suszonych skór w postaci kości, do których też dodają mięso i nie narzeka:)) czy szyjki z indyka czy cokolwiek podobnego, dawajcie to w postaci surowej. Zresztą pieski też wolą surową wersję. Pamiętajcie tylko, że nadmiar tego przysmaku może wywołać zatwardzenie, dlatego należy raczyć pieska maksymalnie 2 razy w tygodniu.
Bardzo fajną ofertą są tzw. zabawki edukacyjne. Generalnie można je podzielić na trzy rodzaje zabawek – rozwijające zmysły, zabawki rozwijające inteligencję:
– zabawki pierwszego typu, to różnego rodzaju zabawki wydające ciekawe odgłosy (szeleszczenie, piszczenie) oraz posiadające różnorodną fakturę (śliską, twardą, miękką itd.). Tego typu zabawki sprawiają, że piesek zaczyna uczyć się, iż to on jest sprawcą danego odgłosu, co jest szalenie zabawne na początku. Przykładowo piesek, który pierwszy raz gryzie szopa wydającego odgłos szeleszczenia lub pisk będzie zaskoczny, nawet odrobinę onieśmielony, ale nie zmienia to faktu, że spróbuje ponownie sprawdzić czy dana zabawka jeszcze ma mu coś do „powiedzenia”. Doskonale sprawdzają się do takiej rozwojowej zabawy różne piszczące zabawki, ale piesek powinien się nimi bawić jedynie pod nadzorem opiekuna, aby w żaden sposób nie rozgryzł i nie połknął piszczałki ze środka. Do tego celu można też wykorzystać plastikowe butelki, albo tekturowe pudełko. Zabawy tego typu wspierają rozwój kreatywności u psa oraz oswajanie się z różnymi fakturami przedmiotów oraz ze specyficznymi dźwiękami, co może zostać wykorzystane w późniejszym treningu (np. aportowaniu).
– zabawki rozwijające inteligencję, mają przede wszystkim na celu zmotywowania psa do wykonania pewnej czynności w zamian za co otrzymuje przysmak, który najczęściej jest ukryty w zabawce. Piesek metodą prób i błędów stara się wyciągnąć pożądany smakołyk z zabawki i tym samym zaspokoić swoje podniebienie. Ciekawą propozycją zabawek tego typu są zabawki firmy Karlie, które są projektowane dla psów i kotów w celu rozwijania ich inteligencji i naturalnej ciekawości. Jedna z takich zabawek trafiła do naszego domu i od razu ogromnie przypadła do gustu wszystkim psiakom. Jest to okrąg o wielkości 32 cm, który z jednej strony posiada przesuwne kółeczka, pod które można schować przysmak. Z drugiej zaś strony są ustawione na nim drewniane kieliszki, służące do ukrywania psich przysmaków. Dzięki tej zabawce piesek nie tylko rozwija zmysł węchu, ale także sprawność ruchową skłaniającą go do precyzyjnego przesuwania obiektów. Zasady gry można ustalać samemu, ale ważne, aby nie były za trudne dla pieska, który nie jest zaznajomiony z takim rodzajem rozrywki. Poniżej filmiki z zabawy Jessi z Karlie Doggy Brain Train 2in1 Dog Intelligence Toy:
– Pierwsza zabawa, to zabawa w kieliszki, pod które można (albo nie:)) chować przysmaki, w taki sposób, aby ćwiczyć zmysł węchu u naszego czworonożnego przyjaciela.
– Na odwrotnej stronie znajduje się zabawka w krążki, która może stanowić znacznie większe wyzwanie dla pieska. Należy z niej korzystać na szorstkiej antypoślizgowej nawierzchni, aby piesek nie dostał czasem kontuzji od jeżdżenia na niej. Jessi ma już pewną wprawę w drapaniu wszystkiego co się nawinie więc radzi sobie całkiem dobrze:)
Inną bardzo popularną zabawką tego typu jest Kong – stożkowy gryzak z lanej gumy z otworem w środku, do którego można chować różnego rodzaju smakołyki. Jest to naprawdę fantastyczny przedmiot dla psa, potrafiący zmobilizować do kreatywnego myślenia zarówno seniora jak i zająć na długie minuty szczeniaczka.
Slajd pochodzi ze strony: www.kongcompany.com
Pierwszego Konga kupiliśmy Barremu w wieku 9 lat, więc Barry to i owo wiedział już o świecie. Chcieliśmy urozmaicić mu domową nudę między spacerami, aby chętniej zainteresował się czymś innym niż piłka:). Efekt przerósł nasze oczekiwania – Barry nie tylko zakochał się Kongu, ale wręcz chodził z nim, aby co rusz mu tam coś dołożyć. Po kilku dobrych latach mogę w imieniu Barrego zaświadczyć, że Kongi są rzeczywiście zrobione z solidnej gumy, którą nie łatwo jest zgryźć. Przez 5 kolejnych lat życia Barry zdołał „załatwić” zaledwie 3 z 5 pięciu zabawek tego typu, więc jak na jego pasję „żujca” oraz koszt około 30-40 zł za sztukę można śmiało przyznać, że są one wybitnie wytrzymałe. Pisząc te słowa mam na myśli czerwoną linię klasycznych zabawek. Osobno jest jeszcze linia czarna – czyli zabawek super odpornych na gryzienie, dla prawdziwych psich hardcorów :P, linia senior (pierwotnie kupiliśmy seniora i Barry chyba poczuł się urażony i rozpracował go w kilka miesięcy), oraz linia dla szczeniaczków zrobiona z bardziej elastycznej gumy.
Aby móc sprawiać naszemu psiakowi codzienną radość z Konga należy najpierw nauczyć go korzystać z tej zabawki – co przedstawimy na przykładzie Jessi. Nasza kochana psinka nie jest może tak wdzięcznym obiektem jak wiecznie głodny Labrador, niemniej jednak zblanszowana wątróbka zawsze robi swoje u każdego pieska. Zapoznawanie z Kongiem najlepiej zacząć przy śniadaniu, kiedy piesek jest głodny i oczekuje na swój poranny posiłek. Tym razem zamiast klasycznego posiłku w miseczce dobierzcie najbardziej ulubiony przysmak pieska, a następnie wypchajcie nim Konga. Następnie wyślijcie pieska na jego miejsce i połóżcie przed nim jego nową zabawkę. Ze względu na fakt, że piesek jest głodny, a jego zmysły są mocno pobudzone niemal natychmiast wyczuje przysmak wewnątrz zabawki. Za pewne najpierw będzie próbował Konga lizać, być może będzie próbował go nieśmiało gryźć, może będzie nim rzucał, albo go turlał. Jakkolwiek sytuacja dalej się nie potoczy nie angażujcie się do momentu, aż Kong nie zostanie opróżniony, ponieważ przerwiecie bardzo ważne ćwiczenie rozwijające psią kreatywność i inteligencję. Po opróżnieniu Konga dodatkowo pochwalcie pieska, że wykonał kawał dobrej roboty, co za pewne zostanie mu na długo w pamięci (albo przynajmniej na trochę). I nie martwcie się – po kilkunastu sesjach z Kongiem wasz piesek stanie się specjalistą w tej dziedzinie. A jeśli nawet okaże się, że nie zdoła wyciągnąć ze środka wszystkich smakołyków i zniechęci się do dalszych starań, zawsze możecie przybrać postać psiego Boga i za pomocą patyczka bądź palca wyciągnąć wszystkie przysmaki:)
Jako ciekawostkę pobudzającą psie zmysły polecam spróbować następującego przepisu. Prawie wszystkie pieski kochają drobiową wątróbkę a jej zblanszowana zamrożona postać może być wspaniałym psim lodem:) Aby sporządzić taki przysmak po prostu weźcie ugotowaną wątróbkę, możecie do niej dodać odrobinę psiej karmy, wypchajcie nią Konga, a następnie włóżcie wszystko w woreczku foliowym do zamrażarki na 1 dobę. Dla każdego pieska jest to wspaniałe przeżycie kiedy jego zabawka pachnie wspaniale, a jednocześnie wymaga od niego znacznej dozy zaangażowania, aby można byłoby z niej wydobyć wymarzony przysmak. Jeśli nie wierzycie to film z powyższego wydarzenia macie poniżej :
Jessi i Kong
Barry i Kong