Przysmaki w treningu Jessi i Cindy

Każdy trening musi być właściwie skomponowany.
Musi mieć czas intensywnej pracy, angażującej umysły dwu- i czworonożne; musi zawierać również czas relaksu podczas którego cała grupa treningowa (jak to ładnie brzmi!) szaleje w niebo głosy, drze japę, tudzież ryja, w radosnej ekscytacji. O ile w drugiej fazie nagrodą samą w sobie jest intensywna zabawa (np. szarpakiem, starymi dresami lub skarpetkami czy po prostu radosne bieganie i podrzucanie walających się liści), to w wypadku treningu potrzeba na samym początku czegoś co pobudzi zmysły i zmotywuje psią wyobraźnię – pysznego przysmaku.
Wybór przysmaków powinien być dopasowany do preferencji waszego pieska, i jeśli jest to możliwe, w miarę różnorodny. Nie ma tu jakiejś złotej rady, co wybierać, a poniżej przedstawiona lista jest zdecydowanie autorska. Trzeba jednak pamiętać, aby dobierać takie rzeczy, które zdecydowanie pasują naszemu pieskowi (a żeby mu się oczka nawet zaświeciły) i nie zachęcać go do czegoś czego za bardzo nie lubi. Jeśli wybieramy zakup gotowych przysmaków określonych firm zawsze powinniśmy sugerować się jakością wyrobu. Można zatem sięgnąć po następujące propozycje:
– suszone mięso (różne rodzaje i kształty)
– psie ciasteczka
– małe kosteczki
– penisy wołowe, żwacze i inne
– paszteciki
Jeśli jednak mamy chwile czasu, a odwiedziny w sklepie mięsnym nie są dla nas wyprawą w nieznane, warto zaopatrzyć się w następujące składniki:
– filety z kurczaka
– filety z kaczki
– wątróbka drobiowa (ogólnie, bo może być z różnych drobiów 🙂 )

– ćwiartka z kurczaka
– wołowina gulaszowa i inna.
– ryba (wędzone rybki to super przysmak, podobnie jak świeża rybka – należy jednak pamiętać aby rybę krótko ugotować w niewielkiej ilości wody, aby zneutralizować nieprzyswajalne dla psa związki: trimetyloamina u ryb morskich oraz tiaminaza u ryb słodkowodnych. Nie zneutralizowanie tych związków może prowadzić do anemii u pieska lub spowodować awitaminozę B1).
U pieska łakomczucha, który nie wypluwa za kołnierz, a na wszystko patrzy świdrująco głodnym okiem, powinniśmy mieć baczenie na jego linię i kontrolę właściwej wagi. W takich przypadkach przysmaki powinny być elementem codziennej dawki żywieniowej automatycznie pomniejszanej o ilość spożytych podczas treningów smaczków. W innym przypadku może pojawić się problem z nadwagą.
Przygotowane i pokrojone smakołyki pakujemy do woreczka śniadaniowego, który z kolei umieszczamy w sakiewce na przysmaki (lub po prostu w kieszeni) i możemy ruszać, gdziekolwiek nas nogi poniosą. Bez nagrody w postaci czegoś pysznego piesek może mieć problem ze skupieniem się w nowym otoczeniu – bo w końcu jest tyle ciekawych rzeczy na świecie. Dlatego pamiętajmy, aby mieć ze sobą coś smacznego dla pieska – to nie tylko posłuży mu czasem jak baton energetyczny, zwłaszcza kiedy jest zmęczony, ale też podtrzyma jego pewność, że zrobił coś dobrze 🙂